Mariusz Nowicki u Prezydentki Słupska - wolontariusz, człowiek mediów, dziś działacz na rzecz Ukrainy
Kilka dni temu Pani Krystyna Danilecka-Wojewódzka Prezydentka Miasta Słupska spotkała się z bardzo zaangażowanym społecznie człowiekiem, który zawsze był blisko aktualnych, słupskich spraw, a od pewnego czasu, zmieniając otoczenie i środowisko, skupił się na ścisłej działalności na rzecz potrzebujących – zarówno ludzi, jak i troski o zwierzęta. Ale od początku..
Pan Mariusz Nowicki to osoba, która przez wiele lat była zaangażowana w pracę w mediach. Od września ub. roku aktywnie działa w ramach Animal Patrol Słupsk, organizacji stanowiącej swoiste pogotowie ratujące porzucone zwierzęta.
Przełomowym momentem był dla niego koniec lutego ub. roku, kiedy Federacja Rosyjska zaatakowała Ukrainę. Już 26 lutego ub. roku był na granicy i pomagał ludziom. Wspólnie z kolegą, Arturem, grafikiem, także dawnym pracownikiem mediów, przewoził rodziny uciekające przed wojną do Polski.
Jak sam Pan Mariusz opowiadał, to działanie było czymś naturalnym, wewnętrzną potrzebą zrobienia "czegoś". Pierwsze dni i tygodnie po rosyjskiej agresji to były ciągłe wyjazdy, przejazdy przez granicę i dalej w głąb Polski. Także w dużych konwojach – zabierali Uchodźców z granicy, transportowali ich do tzw. punktu przesiadkowego w Hrubieszowie. Niektórym pomagali w transporcie dalej, w głąb kraju, np. do Gminy Jabłoń, i w inne miejsca. Ale to nie wszystko. Cały czas wspierali potrzebujących w organizacji i przeprowadzaniu zbiórek – czy to materialnych/rzeczowych czy finansowych, a następnie dowozili te dary na miejsce, do osób potrzebujących.
Po tym pierwszym etapie intensywnego zaangażowania na rzecz ofiar rosyjskiej agresji Mariusz Nowicki wrócił do Słupska i skoncentrował się na działaniu tu, na miejscu, także na rzecz Ukraińców w ramach dostępnych możliwości. Bo jak sam powtarza „ zawsze można zrobić coś pożytecznego. Nawet drobny gest się liczy, ponieważ miliony drobnych gestów składają się na potężną oręż walki ze złem”.
Minął jakiś czas i drugi raz pojechał na granicę i dalej, w głąb Ukrainy. Wspólnie z 2 Obywatelami Ukrainy, Katią i Saszą, zawieźli potrzebne rzeczy i materiały m.in. świece okopowe, dużo materiałów leczniczych takich jak opatrunki, leki, ale też odzież dla walczących, rękawice, ocieplacze, bieliznę termiczną. Były to dary, które ludzie przynosili do Cerkwi w Słupsku, a oni je po prostu dostarczyli na miejsce.
Warto zaznaczyć, że Sasza, z którym Mariusz Nowicki jechał na Ukrainę to weteran pierwszej wojny – tej z czasów aneksji rosyjskiej Krymu – dzięki niemu mogli łatwiej dotrzeć w te miejsca, w które chcieli i w których znajdowali się odbiorcy pomocy, jaką wieźli.
Trafili ok.30 km od miasta Bachmut – tam dostarczyli stacjonującym żołnierzom ukraińskim to, co zebrali w Słupsku i generator, jaki zabrali z Litwy. Jak sam wspominał, przez te niespełna 2 tygodnie widział wiele dobra, pomocy, jaką wzajemnie świadczą sobie Ukraińcy, ale też ogrom zła i zniszczeń, jakich doświadczają.
Jednym z bardziej smutnych i surrealistycznych wspomnień to moment konfrontacji pięknego poranka, słońca, spokoju i ciszy podczas porannej kawy a słyszane za chwilę wybuchy i odgłosy wojny z oddali …
Żołnierze, których spotkał to często koledzy Saszy – z tzw.pierwszej wojny. Ale oczywiście nie tylko oni. Warto zaznaczyć, że żołnierzom pomagają Obywatele Ukrainy, Związek Weteranów Ukraińskich i rodziny walczących. To jest też piękny przykład działalności Mariusza Nowickiego i jego przyjaciół-transportując pomoc materialną przewożą często pomoc celowaną, do konkretnych osób -np. od mamy dla syna na froncie.
Po dostarczeniu darów z Polski, Mariusz Nowicki zajmował się transportem tam, na miejscu. Odbierali choćby żywność, jaką kobiety szykowały „dla swoich chłopców, synów, mężów”: domowe pierogi i inne posiłki, które następnie wieźli do ich najbliższych.
Obserwował też bazę, która jest swoistym zapleczem walczących w Bachmucie, z której żołnierze wyjeżdżają każdego dnia jakby „na zmiany”, jakby „do pracy”. Tylko oczywiście wymiar tej „zmiany”, „pracy” jest jak najbardziej zatrważający. Spotykał ludzi, którzy jak np. Roman, 34 lata, mieszkał w Malibu, ale spakował się i przyjechał walczyć.
Widział z daleka flagi ukraińskie na cmentarzu, które robią wielkie wrażenie – widać ogrom ofiar tej wojny – pojawiło się bardzo dużo nowych kwater na cmentarzu w Charkowie.
Jak sam wspomina, do dziś pamięta najbardziej radość żołnierzy ukraińskich z tych paczek,jakie dostają od rodziny. I nie chodzi tu tylko o samą zawartość i cenność tych materiałów – to niejako „kawałek domu”, jedzenie przygotowane przez ukochaną mamę czy żonę, wspomnienie życia, jakie jeszcze niedawno było czymś naturalnym i zwyczajnym, a dziś tak odległym. Dlatego działania tego typu grupy współtworzonej przez Mariusza Nowickiego są tak wspaniałe i ważne – dla tych ludzi tam,bo Mariusz z przyjaciółmi przywożą im „dom”.
Mariusz Nowicki założył też zbiórkę, dzięki której mógł kupić jedną z najcenniejszych rzeczy medycznych – opaski uciskowe – szczególnie ważne w trakcie urazów kończyn. Spotkani żołnierze często pytali, o te opaski. Spotykał też ludzi walczących w Legii Cudzoziemskiej, np. Argentyńczyka.
Nastroje wśród żołnierzy są pełne nadziei, determinacji i wiary w zwycięstwo. Wiedzą, że jeśli oni nie zawalczą, to przecież nikt za nich tego nie zrobi. Dlatego biorą broń i idą na front. Walczący są w różnym wieku – od niespełna 20 lat do 60. Mają za sobą różną historię, różne doświadczenia – są to profesjonalni żołnierze, ale też mnóstwo ochotników, którzy ramię w ramię walczą w armii ukraińskiej.
Jak sam Mariusz mówi: „można tam spotkać cały przekrój zawodów, ale teraz mają jeden, wspólny – żołnierz”.
Pan Mariusz spotkał mechanika, który sam nie może walczyć, ale pomaga w sposób, który jest mu dostępny – za darmo naprawia samochody wolontariuszom i żołnierzom. Spotkał młodego chłopaka, który przed wojną pracował w Słupsku,ale wrócił na Ukrainę, bo „trzeba walczyć za dom”.
Cały czas w Słupsku – Ukraińcy Ukraińcom – zbierają potrzebne materiały w siedzibie Cerkwi przy ul. Jaracza. Jeśli ktoś z Państwa czuje potrzebę wsparcia – warto skontaktować się z tym miejscem, by ustalić, jakie rzeczy w danym momencie są potrzebne.
Cały czas także trwa zbiórka – link https://zrzutka.pl/yxucgt , a dochody są przeznaczane na zakup materiałów medycznych, szczególnie staz taktycznych (profesjonalnych opasek uciskowych).
Kontakt do organizatorów Zbiórki:
Mariusz Nowicki – 602342814
Rita Pashchuk - 500626432
Mariusz Nowicki pokazuje nam zdjęcia ze swojej wyprawy na Ukrainę i zawiezienia darów – niektóre z twarzy są zasłonięte ze względów bezpieczeństwa.
Link do filmów na kanale Mariusza Nowickiego, na którym można zobaczyć, jak pomoc ludzi potrafi być piękna i znacząca:
https://www.youtube.com/@slupskakronikafilmowa
Piszemy dziś o historii Pana Mariusza, bo może ktoś z Was chce pomóc i właśnie za pośrednictwem takich ludzi jak Mariusz i jego zespół – trafić dot tych, którzy na miejscu tej pomocy potrzebują. Możecie kontaktować się bezpośrednio z osobami wymienionymi powyżej lub odwiedzać Cerkiew przy ul. Jaracza, gdzie te dary są zbierane.